Jeszcze moment, a uwierzę w jakieś siły nieczyste...
,,Już'' około dwudziestej pierwszej nastąpił rozruch pieca. Rano fachowcy z pierwszej ekipy zlikwidowali przeciek, po południu nadjechał pan ,,rozpalacz'', cztery godziny przepracował, wszystko zaczęło działać. Zaczęło...
Grzejniki rozgrzewały się pomalutku, ale systematycznie. Około dwudziestej trzeciej były już nawet gorące. Temperatura w mieszkaniu zdążyła osiągnąć 19 stopni, upał prawie. Woda w ,,piecowym'' bojlerze też osiągnęła przyzwoity poziom, Małż się w tej nowej wodzie umył , położył, ja zasiadłam do komputera.
Dokładnie o północy usłyszałam potężny huk. Jakby z piwnicy. Obudziłam ślubnego. Zszedł na dół, po chwili wrócił, blady jak ściana i oznajmił: - Bojler spadł i uszkodził część pieca!
No, nie zacytuję, jakie potem padły słowa pod adresem montażystów. Ale możecie się domyśleć przecie. Co teraz? Kolejne dziesięć tygodni czekania?... Nieźle nam obojgu ciśnienie podskoczyło.
Czy naprawdę solidne zamocowanie stulitrowego bojlera jest wyczynem ponad siły polskiego ,,fachowca''?
Coś się wyraźnie uwzięło na nas... A zima tuż-tuż!
No przecież Ci napisałam wczoraj - nowe wraca. Można się tylko pocieszyć, że nie nastąpił jakiś wybuch. Całą sprawę musicie przedstawić na piśmie, poróbcie zdjęcia, nic "na gębę".
OdpowiedzUsuńMasakra, serdecznie Wam współczuję,
Ło matko!!!! Okropność. Co za ,,fachowcy" współczuję serdecznie.
OdpowiedzUsuńAle masakra. Czy oni zawiesili ten bojler na sznurku?!
OdpowiedzUsuńWspółczuję.
Pozdrawiam
Hej, miło, że wpadłaś, choć przy niemiłej okazji! Na sznurku nie, ale zamiast na trzech podporach, na dwóch. Widać nie potrafili do trzech policzyć...
OdpowiedzUsuńA takie mieli dobre chęci, nawet sympatyczne chłopaki, tylko niedorobione jakoś.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie trzymam w piwnicy trotylu...:)))
OdpowiedzUsuńCiekawy blog o życiu, pisany żywym językiem, zasługujący na szersze zainteresowanie. Proponujemy więc zamieszczenie go w naszym serwisie Najlepsze Blogi, który jest najczęściej odwiedzanym rankingiem blogów w polskim internecie. Obecność bloga w rankingu to możliwość poszerzenia kręgu czytelników. Serdecznie zapraszamy do rejestracji i życzymy wielu odwiedzin.
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńZnam problem i rozumiem.
My czekamy z reklamacją bojera od czerwca, od wtedy jedzie fachowiec. A bojler przecieka i mnie wkurza!
Fachowcy w Polsce się cenią, ale czy można ich w takiej sytuacji nazwać fachowcami? w to coraz bardziej wątpię!
Pozdrawiam cieplutko, choć tyle mogę dla Ciebie zrobić;)
witaj... a ja myślałem, że takich fachowców można już tylko spotkać w Czechach, ot choćby w tej zabawnej kreskówce "Sąsiedzi". Wypada ci pożyczyć jak najwięcej ciepła... a na ten czas niech ogrzewają cię wspomnienia minionego lata... pozdrawiam z Hiszpanii... cieplejszej, ale bez rewelacji
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całość zmagań z fachowcami od pieca i bardzo Ci nie zazdroszczę straconych nerwów, ale mam nadzieję, że jednak wezmą się w garść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Czy ja wiem? Mam tu swoje grono miłych ludzi i to mi wystarczy. Ale dziękuję za propozycję.
OdpowiedzUsuńMam sporo wyrozumiałości dla fachowców, ale do czasu...
OdpowiedzUsuńZ tego, co mi czasem opowiada Sister, wynika, że nawet w USA fachowcy dziwnie do naszych bywają podobni.
OdpowiedzUsuńWzięli się!
OdpowiedzUsuń