Jakiś czas temu, podczas Kołowej narady nad zagadnieniem, jaki upominek podarować Basi z okazji 50-tki, padła propozycja wykupienia masażu. Wtedy jedna z koleżanek, najbliższa przyszłej jubilatce, zakrzyknęła: - Nie! Basia nie znosi, gdy ją ktoś dotyka! To zły pomysł!...
Zdziwiłam się bardzo, szczególnie, że jeszcze ze dwie dziewczyny oświadczyły, że i one nie lubią ani masaży, ani nawet wizyt u fryzjera, bo ,,gmeranie'' we włosach je denerwuje.
Dotychczas byłam przekonana, że każda istota płci żeńskiej mizianie uwielbia. I to nie tylko w wykonaniu osoby najbliższej sercu. Moje przekonanie miało zapewne źródło w tradycji rodzinnej. Bo przecież i Mama, i Sister, i ja, wreszcie Asia - w naszym przypadku to w zasadzie uzależnienie. Pamiętam takie scenki z dzieciństwa - siedziałyśmy na podłodze we trzy, z Mamą, jedna za drugą (jak w tramwaju) i oglądając telewizję, drapałyśmy się delikatnie po pleckach...
Od czterdziestu lat jestem regularnie miziana przez Małża, który ten ,,małżeński obowiązek'' spełnia bez przymusu i przypominania. Wizyty u fryzjera wprawiają mnie w doskonałe poczucie wyciszenia, do tego stopnia, że przy dłuższych zabiegach wręcz ,,odlatuję''. Z masaży typowo relaksujących nie korzystam często, ale bardzo lubię. Nawet ostatnia rehabilitacja, choć chwilami lekko, bardzo lekko bolesna, dostarczyła mi sporo przyjemności. Teraz, zgodnie z zaleceniem pani Klaudii-rehabilitantki, Małż aplikuje mi co wieczór ,,rozciąganie'' pooperacyjnej blizny. I znów coś miłego, a dodatkowo pożytecznego! Bo wreszcie zwalczona została opuchlizna pod pachą...
A Wy, kobitki, jak tam? Lubicie mizianie?
Nie!!! Zadne mizanie, zadne masaze, a na fryzjerke tez mam alergie, wiec zalatwiam szybko: 5 cm skrocic, rowno, i do widzenia :)
OdpowiedzUsuńZ dobrymi przyjaciolmi moge sie usciskac na przywitanie, a reszcie ode mnie wara! Odleglosc pol metra!
Czyli... jest wiecej takich odjechanych :)
Może to Basie tak mają?....:)))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńUwielbiam masaże,wizyta u fryzjera też jest dla mnie relaksem.Natomiast nie lubię jak obca osoba zbliża się za blisko do mnie w tramwaju,sklepie itp.
OdpowiedzUsuńEla z Gdańska
Oczywiście, obcym wstęp wzbroniony na odległość poniżej metra!
UsuńUwielbiam masaże i przytulanki z osobami mi bliskimi.Wizyty w zakładach fryzjerskich sieci Provost i owszem- lubiłam, bo przy myciu włosów był masaż głowy- wielce relaksująca rzecz. Ale już strzyżenie, czesanie- to już inna, mniej fajna dla mnie sprawa.
OdpowiedzUsuńNatomiast nie lubię jakiegoś poklepywania , obejmowania, przytulania przez obcych.
Miłego;)
Wiadomo, że obcy dotyk niefajny...
OdpowiedzUsuńAle tylko Rajskiego.. Jedyna osoba, która może mnie miziać do woli to mąż... Unikam jak ognia "miśków" wszelakich, chyba, że to bliscy znajomi lub rodzina. Ale myk i już. Czyli jest nas więcej takich :)
OdpowiedzUsuńAż się zaczęłam zastanawiać, czy nie zostałam tu źle zrozumiana. Że niby byle kto może mnie bezkarnie miziać...
UsuńNie lubię gdy obce mi osoby od razu startują z uściskami, niedźwiadkami i całusami,fryzjer,może być tym bardziej że to troskliwa i delikatna Pani Basia. Przytulanki z mężem i rodziną uwielbiam😀 reszta niech zasłuży na zaufanie i bliskość😉
OdpowiedzUsuńNo są tacy ludzie, którzy przy pierwszym kontakcie rzucają się na szyję, ściskają i z dubeltówki całują. Czasem to odbieram jako wyraz serdeczności ku swojej osobie, ale bywa, że wręcz przeciwnie. Tych drugich staram się unikać...
OdpowiedzUsuńI słusznie, mnie to trąci fałszem i sztucznością, choć muszę przyznać, że nie zawsze tak jest. Czasem ku memu niebotycznej zdumieniu okazuje się, że osoba jest sensowna i ciepła z natury. Nie lubię zwłaszcza "wampirów", czyli osób żerujących na otoczeniu, ale ich chyba nikt nie lubi, choć starają się skrzętnie ukryć.
UsuńZ ,,wampirami'' na szczęście ostatnio nie mama do czynienia. Tu zaznaczam, że dotychczasowe kontakty miałam wyłącznie z wampirzycami!
OdpowiedzUsuńKochana!
OdpowiedzUsuńMasaż w sanatorium, bo były przyjemne chwile, choć wykonane tylko rękoma Pani:)
Włosy- tak, ale tyko fryzjer.
A reszta ciała- tajemnica:)
Pozdrawiam milutko:)
Rozumiem - jak intymnie, to intymnie! Buziaki...
OdpowiedzUsuńdawniej cierpiałam w milczeniu lub uchylałam się a teraz mówię po prostu - jak najmniej dotyku, żadnych masaży, wolę prądem! Zawsze - zima-lato lubię przykrywać się do snu ciężkim przykryciem, mam kołdrę i jeszcze na tym narzutę. Niedawno przeczytałam, że są to autystyczne cechy.
OdpowiedzUsuńDla mnie ciężkie okrycie w łóżku nie do przyjęcia, to ,,przedsmak'' trumny po prostu! Ciężkie pierzyny i kołdry - trauma z dzieciństwa, horror...
UsuńOd 30 lat nie ma kto "miziać", więc trudno powiedzieć czy lubiłam lub czy nadal bym lubiła. Pozdrawiam Tego, który obowiązki wypełnia bez szemrania. Ukłony.
OdpowiedzUsuńPrzecież pamięć pozostawia miłe wspomnienia, trzeba w niej tylko trochę pogrzebać.
UsuńZachęcam i pozdrawiam
Z okazji Wielkanocy dużo zdrowia, miziania i wszelkiego(także kulinarnego) rozpieszczania. Ukłony.
OdpowiedzUsuńDzięki, rozpieszczania też życzę!
UsuńJa tam też o swoich obowiązkach pamiętam
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam
Bo kto, jak nie Ty? Nie śmiałabym wątpić!
OdpowiedzUsuńHmmm... właściwie to nie wiem.
OdpowiedzUsuń:)))
To sprawdź!:)))
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuń