sobota, 10 listopada 2018

Początki

Przetrzymali Asię i Jerzyka aż do wczoraj, bo coś tam było nie halo. W efekcie rzeczywiście malec dotarł do domu w urodziny Tatusia. W charakterze prezentu...

Asia zdziwiona, że w szpitalu synek darł się , ile sił w maleńkich płuckach, a w domu aniołek. Cóż się dziwić? Cały okres ,,wewnętrzny'' pełen był dźwięków: koncertowych i ,,Igowych''. A w szpitalu cisza! W domu natomiast i pies, i rozgadana, pełna werwy niesamowitej siostrzyczka. Znaczy, normalka!

W czasie naszej dzisiejszej, niemal dwugodzinnej wizyty, Jerzyk dał głos tylko raz.

Wieczorem ukulturaliśmy się w Filharmonii. ,,Przybora na 102'' w wykonaniu Magdy Umer i kabaretu Mumio. No, uczta!  Bilety drogie, ale warto było. Dawno nie zaznałam zjawiska pt. popłakanie się ze śmiechu! I ,,kwiczenie''. Wszelkie stresy odeszły...

Jakże nudny i bezbarwny po tej uczcie okazał się telewizyjny  koncert ku czci...




6 komentarzy:

  1. Wszystkiego co najlepsze dla Maluszka! Trochę Ci tego koncertu zazdroszczę! Humor, dobra muzyka i inteligentne teksty to zawsze najlepsze lekarstwo na stres wszelaki.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu ,,Jujasa'', jak go nazywa siostrzyczka!

      Usuń
  2. Gratulacje, uściski, całusy dla całej Rodziny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Koncertu zazdroszczę, bo na ten telewizyjny jakoś nie miałam ochoty. Malcowi i wszystkim jego bliskim, stu lat życia w radości życzę.

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...