wtorek, 4 grudnia 2018

***

Biedne nasze Koło, bo bezdomne... Już była nadzieja na wiejską świetlicę, powstał projekt itp. Niestety, po niedawnych wyborach nadeszła ,,dobra zmiana''! I finito...

Nie ma gdzie się spotykać, bo i szkoła jakaś ostatnio dla nas niełaskawa. Zimą szczególnie, bo gdy na dworze ciepło, to wystarczy podwórko, garaż lub taras.

Nic to, ważne, że nadal jesteśmy wesołą babską kompanią. A okazją do spotkań stały się choćby okrągłe urodziny kolejnych gospodyń. I tak na przykład wczoraj odbył się tradycyjny ,,napad'' urodzinowy, tym razem  na Ewę. Uzbierało się nas czternaście, niemal komplet. Było głośno, jak w maglu, ale bardzo radośnie. 

Stwierdziłyśmy, że bardzo chciałybyśmy się spotkać przed Świętami, ale na dobrych chęciach znów się kończy. No bo gdzie?! 

***

Tydzień mamy z Małżem medyczny. Kardiolog, urolog, pulmonolog. Na szczęście to koniec na ten rok. Następny tydzień możemy już poświęcić przygotowaniom do Świąt. I naradzie rodzinnej, by podzielić zadania. Może jeszcze pozbierać listy do Mikołaja?...

2 komentarze:

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...