Iga rzęzi, ja takoż, Asia gorączkuje... Panowie na razie (tfu, tfu!) zdrowi. Szwagry, też zagrypieni, ledwo żywi dotarli do USA. Taki początek roku...
Oczywiście, moja ,,rzeżączka'' bynajmniej mi nie przeszkadza w życiu towarzyskim. W sobotę przecudne spotkanie pełnego składu KGW na pięćdziesiątce jednej z nas. Nasza ,,jubilatka'' tylko metrykalnie półwieczna, bo i wyglądowo, i charakterologicznie po prostu żwawa smarkula! Impreza bardzo radosna, ze śpiewami, licznymi wybuchami śmiechu itp.
A w zanadrzu kolejna, tym razem 40-tka. Mojej byłej uczennicy. Chyba będzie okazja, by popląsać. Bo tym razem w parach... Matko, czy ja jeszcze pamiętam, jak się tańczy?...
Gdzieś pomiędzy muszę udać się do okulisty. Albowiem coś mi się popsuło w prawym oku, do tej pory tym lepszym... Od lat nosiłam okularki -2 dioptrie na oba oczka. Teraz lewym widzę, prawym jakby przez mgiełkę, pewno zaćma, przywilej starości?... Przy tym czytam i krzyżówki rozwiązuję zawsze bez szkieł, nie potrafię też jeść uzbrojona w patrzałki. Nawet herbatki nie piję w okularach.
W niedzielę WOŚP. Od lat wspomagam systematycznie. Stosownym banknotem oraz słoiczkiem drobnych, zbieranych przez kilka miesięcy. Tak od złotówki w dół... Słoik po dżemie niemal pełny! Nabywam też koszulki, które przekazuję co roku Szwagrowi i Siostrzeńcowi, niech wiedzą w USA, co dla nas ważne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz