poniedziałek, 7 stycznia 2019

Styczniowo...

Iga rzęzi, ja takoż, Asia gorączkuje... Panowie na razie (tfu, tfu!) zdrowi. Szwagry, też zagrypieni,  ledwo żywi dotarli do USA. Taki początek roku...

Oczywiście, moja ,,rzeżączka'' bynajmniej mi nie przeszkadza w życiu towarzyskim. W sobotę przecudne spotkanie pełnego składu KGW na pięćdziesiątce jednej z nas. Nasza ,,jubilatka'' tylko metrykalnie półwieczna, bo i wyglądowo, i charakterologicznie po prostu żwawa smarkula! Impreza bardzo radosna, ze śpiewami, licznymi wybuchami śmiechu itp. 

A w zanadrzu kolejna, tym razem 40-tka. Mojej byłej uczennicy. Chyba będzie okazja, by popląsać. Bo tym razem w parach... Matko, czy ja jeszcze pamiętam, jak się tańczy?...

Gdzieś pomiędzy muszę udać się do okulisty. Albowiem coś mi się popsuło w prawym oku, do tej pory tym lepszym... Od lat nosiłam okularki -2 dioptrie na oba oczka. Teraz lewym widzę, prawym jakby przez mgiełkę, pewno zaćma, przywilej starości?... Przy tym czytam i krzyżówki rozwiązuję zawsze bez szkieł, nie potrafię też jeść uzbrojona w patrzałki. Nawet herbatki nie piję w okularach. 

 W niedzielę WOŚP. Od lat wspomagam systematycznie. Stosownym banknotem oraz słoiczkiem drobnych, zbieranych przez kilka miesięcy. Tak od złotówki w dół... Słoik po dżemie niemal pełny! Nabywam też koszulki, które przekazuję co roku Szwagrowi i Siostrzeńcowi, niech wiedzą w USA, co dla nas ważne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...