... drobniaki. Od grosika do złotówki mniej więcej. Nie wiem, ile się uciułało, natomiast wagowo to był spory ciężar. Myślę, że około kilograma.
Dziś w Lidlu zaczęłam wrzucać do skarbonki WOŚP. Oczywiście, do puszki przy nieczynnej kasie, by zatoru nie uczynić. No, trwało to ładny kwadrans! Małż w tym czasie stał w kolejce. Skończyliśmy mniej więcej w tym samym momencie.
Zaczynam ponowne zbieranie. Nie będzie łatwo, bo kolega małżonek wciąż się upiera, bym wszystko płaciła kartą. Ale ja zapowiedziałam połowiczny bunt. To znaczy, że gotówką będę płacić zawsze na ryneczku i w piekarni. Uzyskałam łaskawą zgodę...
Życzę, by pomimo ograniczenia możliwości płacenia gotówką, w tym roku uzbierało się jeszcze więcej drobniaków przekazanych na cel charytatywny. Uściski
OdpowiedzUsuńBędę się starała! Buziaki...
OdpowiedzUsuńA nie prosciej zrobic przelew na kwote podobna do tej z bilonu?:)
OdpowiedzUsuńJa place karta, gdzie sie da. Mam lepsza kontrole nad wydatkami, a drobniaki nie walaja mi sie po kieszeniach, czego nienawidze serdecznie:)
\ale to taka radocha ze zbieraniem...
UsuńNo skoro tak, to zbieraj:) Przyjemne z pozytecznym:)
UsuńNo i ciekawe ile wart kilogram takiego bilonu:) Liczylas? Pewnie nie:)
OdpowiedzUsuńZa rok policzę...
OdpowiedzUsuń