piątek, 3 stycznia 2020

Nowy...

Wkroczenie w 2020 radosne i intensywne, choć z racji wieku naszego nieco męczące...

Sylwester z Beatkami, gdzie się, co tu ukrywać, wprosiliśmy co nieco na tak zwany ,,krzywy ryj''. Za to bardzo, bardzo sympatycznie. Nowy Rok z dzieckami mniejszymi, potem 24 godziny z Sister i Szwagrem. Taki mały maraton...

Dziś po południu padliśmy jako te kawki... Przejedzeni i chyba w gruncie rzeczy przeimprezowani! Nie na nasze to lata, niestety już! Podziwiam naszych Amerykanów, którzy przez te kilka dni w Polsce nieustannie w gościach. Parę godzin w ,,pieleszach'' i od ludzi do ludzi... No, gratuluję kondycji!

Gdy zasiadłam do komputera, smutna wiadomość. Psisko sąsiadów, przemiłe i sympatyczne, odeszło w lepszy świat.... Mieliśmy oboje bardzo ciepły stosunek do Argusia... Wielka szkoda! Jeszcze się z naszą Erką ganiał przed laty, byli raczej sprzyjaźnieni. W codziennym krajobrazie Argo stanowił stały element... A teraz go zabraknie!...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...