Może mnie tu odsądzicie od czci i wiary w wirusa. Trudno, nie usiedzę już w grajdołku!
Czekam tylko na rozmowę z moją doktor w poniedziałek. Potem się pakuję i ruszam na kilka dni na południe. Kraju południe. A w okolicach dziesiątego czerwca zamierzamy świętować kolejną rocznicę ślubu też poza domem. Niedaleko, bo w Inowrocławiu, po raz trzeci już. Jakoś nam się tam spodobało...
Zachowamy zalecane środki ostrożności, oczywiście. Miejsc bardzo publicznych będziemy unikać. Maseczkę nosić, o ile zakazu do tego czasu władze nie cofną. Rękawiczek zapas dziś przyszedł pocztą, starczy nam do końca pandemii, choćby miała trwać dwa lata...
Bez szaleństw więc, ale jednak. Dla zdrowotności umysłu...
Obstawiam, ze pani doktor odradzi wyjazd.
OdpowiedzUsuńNie kracz, proszę...)))
UsuńNie kracze, obstawiam, dolary przeciw orzechom;)
UsuńNiechaj zdrowotność będzie, nie tylko umysłu ale i ciała. Gdybym w dniu przypadania rocznicy, zapomniała, to już teraz składam najserdeczniejsze życzenia, wszelkiej pomyślności i długowieczności.
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuję!
UsuńMiłego wyjazdu, ciesz się nim, wiadomo ostrożność trzeba zachować, ale trzeba żyć a nie wegetować. Najlepszego🙂
OdpowiedzUsuńOtóż to, dzięki za wsparcie!
UsuńCały czas pandemii to dla mnie prawie normalny czas pracy, dojeżdżam autobusami, spotykam się z ludźmi w pracy, na ulicy, na przystankach, tak samo moje koleżanki, tak samo mój mąż, i nikt z nas nie zachorował. Myjemy ręce bardzo często, nosimy maseczki, wietrzymy wierzchnią odzież, i tyle.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Jesteś moją idolką! Ściskam wirtualnie!
Usuń