Jakoś dotychczas starałam się nigdy na służbę zdrowia nie narzekać. Ale...
W lipcu ubiegłego roku dostałam skierowanie na badania kontrolne w moim szpitalu. Nie wiem dlaczego oba zlecone badania muszę wykonać w tej a nie innej placówce, skoro kolejka taka, że zarejestrowano mnie na kwiecień (USG) i maj (mammografia). Już ten fakt mnie nieco zdenerwował, bo wiadomo - przez 9 czy 10 miesięcy niejedna niespodzianka niemiła może się przytrafić...
Tymczasem zapanowała zaraza i oba badania mi odwołano. Rejestracja do kolejnego podejścia od czerwca. Na kiedy? Strach pomyśleć, bo to i bieżąca kolejka, i wszystkie ,,zaległości''.
W drugim szpitalu, gdzie miałam w maju mieć kontrolę ginekologiczną, po dziesiątkach nieudanych prób zadzwonienia się, usłyszałam, że ,,na razie nie rejestrujemy, nie wiadomo, co dalej''.
A tu w telewizorze pan minister co i raz przypomina, że nie wolno przerywać leczenia onkologicznego, kontroli zdrowia itp., itd. Bardzo chętnie bym nie przerywała, tylko co z tego?...
Co jeszcze bardziej przerażające w tej sytuacji są tysiące ludzi "odkładanych" na potem ( nie wiadomo na kiedy) i tworzy się sztuczne zatory.Właśnie mój przyjaciel ma wznowę (rak płuc) i za nic nie może się doczekać tomografii komputerowej a lekarz nie może podjąć żadnej decyzji co do dalszego leczenia bez tego badania.A facet jest w takim stanie, że może zrobić najwyżej 3 kroki, bo przy czwartym już się dusi.
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję. Ze mna niby nie jest źle, a jednak niemożność badań mnie niepokoi...
UsuńTeraz to nawet prywatnie chyba żadnych badań nie wykonują. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie sprawdzałam, ale pewnie masz rację. Uściski!
Usuń