Tydzień trzęsiączki, nerwów, strachu itp. W pogotowiu pigułki-uspokajacze. A że uznałam je za zbyt słabe, więc jeszcze dostałam receptę na coś ekstra. No, dostałam, tyle że brakowało na niej Pesela, więc nie udało się zrealizować.
Tymczasem kiedy przyszło co do czego, rezonans okazał się ... niemal przyjemny! I gdyby nie dźwięki wydobywające się w trakcie (np. ,,wściekły dzięcioł'', można by to badanie nazwać półgodzinnym relaksem.
Leżałam sobie z zamkniętymi oczami i prześpiewywałam w myślach harcerskie piosenki. Było cieplutko, nie jak podczas scyntygrafii, kiedy wymarzłam okrutnie. Do tego nie zostałam wpuszczona do ,,rury'' całkowicie, a tylko do pasa, bo badanie dotyczyło głowy.
Tak oswoiłam kolejne w swoim życiu ,,straszydło''. Ale to, niestety, nie koniec. Jutro robię sobie przerwę w baniu się, a od środy zaczynam się lękać kolejnego... Tym razem chyba nie bezpodstawnie.
Mnie w czasie lezenia w tej rurze przeszkadzal tylko wlasnie ten halas.To nie byl tylko "wsciekly dzieciol" ale jakis konkurs mlotow pneumatycznych.Lomot niesamowity.
OdpowiedzUsuńNie trzeba bac sie nigdy na zapas.Czesto wlasnie jest to zupelnie inaczej niz myslimy i okazuje sie , ze ten strach byl bezsensowny.Strach nikomu nie pomaga,a pozytywne nastawienie i pogoda ducha, tak.Bedzie dobrze!
Pamiętaj, co ma być, to będzie, bez względu czy będziemy się tego bali czy nie, bo są rzeczy od nas niezależne. Jak zawsze trzymam kciuki i oby kolejne uff było z wieloma wykrzyknikami. Uściski.
OdpowiedzUsuńPo prostu strach ma wielkie oczy. Są już teraz rezonanse z jednym bokiem "otwartym", to te najnowszej generacji. Żadne badanie nie jest przyjemne, przy echu serca pod obciążeniem myślałam że zejdę, bo po podanym leku przyspieszającym stopniowo tętno miałam fatalne odczucia. A leżałam sobie wygodnie, podłączona tuzinem kabelków i elektrod, w ciepełku, tylko serce mi wędrowało do gardła.
OdpowiedzUsuńNie stresuj się na zapas, po prostu pamiętaj o tym, że każdy nasz lęk i stres to pokarm dla skorupiaka. Osobiście jestem fatalistko-pesymistką z natury, ale wbrew pozorom łatwiej mi z tym żyć, bo z góry wiadomo,że będzie co ma być.Trzymaj się Grażynko! trzymam kciuki;)
jedno masz za sobą, wysyłam ciepłe myśli, by i reszta była do zwalczenia;*
OdpowiedzUsuńDzięki, dziewczyny, jak zawsze jesteście niezawodne. Moje podpory...
UsuńA ja zapytam z ciekawości, czy musiałaś podczas badania rezonansu głowy być w maseczce? Miałam to badanie kilka dni temu i myślałam, że się uduszę mając na twarzy maseczkę, której panie nie pozwoliły mi zdjąć. Glowa jest usztywniona, w uszach stopery, na uszach słuchawki tłumiące hałas, twarz nakryta przykrywką. Leżę bez ruchu wsunięta głęboko w maszynę. Nawet pani doktor audiolog pokręciła głową z dezaprobatą.
OdpowiedzUsuńja też na rezonansie byłam w maseczce
Usuń