Szlachetnie, nieprawdaż?
Pierwszy raz dane mi było uczestniczyć w karmieniu ,,obcych''. W sensie nie kosmitów, a nieznajomych. Bo swoich to już nie raz, nie dwa podejmowałyśmy jako Koło. A to na dożynkach, a to z okazji Dnia Dziecka itp.
Trafiła się nam intratna dość propozycja cateringu na pewnej konferencji. Zadanie - przygotować trzy potrawy dla ok. siedemdziesięciu osób. Zdecydowałyśmy się na chleb z fasolowym smalcem i ogórkiem, zupę z dyni i karkówkę w kapuście.
Najwięcej czasu zajęło nam załadowanie auta, potem rozładunek przed miejscem konferencji, a po wszystkim znów pakowanie i rozpakowywanie w bazie. Stół uszykowałyśmy szybciutko i, popijając kawkę, czekałyśmy na gości.
O 11.30 otworzyły się drzwi i gromada ,,konferencjuszy'' ruszyła do ataku na nasze specjały. Oj, trzeba się było uwijać! Każda z naszej czwórki miała przydzieloną konkretną czynność. Ja wydawałam chleb ze smalcem i ogórkiem, Iza zupkę, Kasia mięsiwo, natomiast Beatka została mianowana oficerem łącznikowym. - Podaj chleb! Ogórki, szybko! Pietruszki do zupy brakuje! Widelce się kończą!, itp. Sprytne dziewczę ogarniało chaos bezbłędnie.
Nie wiem, czy nasi goście nie jedli śniadania, czy jakoś ogólnie byli wygłodzeni. Fakt, że cała przygotowana produkcja została w ciągu 30 minut pochłonięta do tego stopnia, że dla nas nie zostało nic prócz suchego chleba... Tymże chlebkiem mogłyśmy tylko wygarnąć resztki sosu z karkówki.
Tak czy owak sympatyczne to było doświadczenie. Krótko, treściwie i za godziwą zapłatą. Za o wiele mniejsze pieniądze trzeba się nam było czasem nastać na jarmarkach przez osiem-dziesięć godzin.
Super Babki !
OdpowiedzUsuńProszę o przepis na karkówkę w kapuście, pozostałe dania sprawdzone.\
Pozdrawiam
Z szybkości znikania jadła wnioskuję jego JAKOŚĆ ! Gratulacje !!!!
OdpowiedzUsuńNo, a ile można wchłonąć słonych paluszków i ciasteczek śmierdzących proszkiem do pieczenia? Zapachy wpadały do sali konferencyjnej, to nie ma co się dziwić, że wszystko zniknęło w kilka minut! Poprosimy o przepis!
OdpowiedzUsuńAaa i mam pytanie: ile karkówek pochłonęła ta gromada? :-)
Sukces do pozazdroszczenia! Może business otworzycie ...
OdpowiedzUsuńA nie wzięłaś pod uwagę, że to po prostu takie pyszne było i dlatego się wszyscy rzucili?!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, fajnie, że ciągle gdzieś działasz i coś robisz! Też tak chcę! Może kiedyś, na razie też ciągle coś, ale w wąskim, bo wikingowym, zakresie działań:)
POdam, gdy sama poznam.
OdpowiedzUsuńObyś wnioskowała słusznie...:)))
OdpowiedzUsuńDokładnie nie wiem, bo nie ja to danie szykowałam. Ale tak mi się zdaje, że ok. 6-7 kilo.
OdpowiedzUsuńHm... Może?
OdpowiedzUsuńTo są uroki emerytury...
OdpowiedzUsuńKasa się zgadza i ta satysfakcja
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
,,To wtedy sukces jest''!
OdpowiedzUsuń